2. Różnica pomiędzy zdrowiem a
chorobą psychiczną jest zawsze głównie ilościowa
Jak
wielokrotnie wspominam przy różnych okazjach, objawy
psychopatologiczne, obecne wyraźnie i w rozmiarze wyolbrzymionym u osoby chorej
psychicznie są zawsze w stopniu przynajmniej śladowym możliwe do zaobserwowania
u większości przedstawicieli populacji ludzi zdrowych.
Każdą
pojedynczą osobę można umieścić gdzieś na kontinuum pomiędzy zdrowiem a chorobą
psychiczną. Obszar dobrego i zdrowego funkcjonowania wydaje się w tym ujęciu
wyjątkowo wąski w porównaniu ze spektrum możliwych zaburzeń i nieprawidłowości.
Pod względem każdej cechy konkretny człowiek znajduje się w jakimś miejscu na
osi "zdrowie – patologia" i tak naprawdę w wielu przypadkach trudno jest ocenić,
czy mamy do czynienia ze stanem „jeszcze prawidłowym” czy „już patologicznym”.
Zawsze można bowiem zadać pytanie - gdzie kończy się nadmiernie nasilone przygnębienie i smutek a zaczyna się choroba zwana depresją? Gdzie kończy się zwykły lęk a zaczyna nerwica? Gdzie kończy się dziwaczny charakter i zachowanie a zaczyna schizofrenia?
Brak możliwości udzielenia jednoznacznej i zadowalającej odpowiedzi na te pytania uczy pewnej poznawczej pokory wobec zjawisk psychologicznych i – szerzej – przyrodniczych. A także dystansu do wykonywanego zawodu psychiatry czy psychologa. Nawet zresztą nie będąc przedstawicielem żadnej z wymienionych ani żadnej z pokrewnych profesji, mając do czynienia z osobami chorymi psychicznie można w chorobie przejrzeć się jak w lustrze – poszukując prawdy o sobie samym i o własnych niedomaganiach natury mentalnej.
Zawsze można bowiem zadać pytanie - gdzie kończy się nadmiernie nasilone przygnębienie i smutek a zaczyna się choroba zwana depresją? Gdzie kończy się zwykły lęk a zaczyna nerwica? Gdzie kończy się dziwaczny charakter i zachowanie a zaczyna schizofrenia?
Brak możliwości udzielenia jednoznacznej i zadowalającej odpowiedzi na te pytania uczy pewnej poznawczej pokory wobec zjawisk psychologicznych i – szerzej – przyrodniczych. A także dystansu do wykonywanego zawodu psychiatry czy psychologa. Nawet zresztą nie będąc przedstawicielem żadnej z wymienionych ani żadnej z pokrewnych profesji, mając do czynienia z osobami chorymi psychicznie można w chorobie przejrzeć się jak w lustrze – poszukując prawdy o sobie samym i o własnych niedomaganiach natury mentalnej.
Na
przestrzeni dziejów w zakresie psychopatologii pojawiały się i pojawiają
rewolucyjnie zorientowane propozycje, by zaburzenia psychiczne rozumieć
bardziej jako alternatywny niż jako chorobliwy sposób istnienia w
rzeczywistości. W szale radykalnie humanistycznych i tolerancyjnych zapędów nie
należy jednak zapominać, że skrajnie nasilone zaburzenia psychiczne utrudniają
a nawet uniemożliwiają codzienne zadowalające funkcjonowanie, sprowadzają
cierpienie i odbierają radość życia. I jako takie - nie mogą być traktowane
jako „normalne inaczej”.
Czytaj kolejną część...
Czytaj kolejną część...
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza